Jeżdżąc przez wiele lat po drogach, cieszymy się z tego, że nie jesteśmy uczestnikiem wypadków drogowych, aż tu nagle chwila nie uwagi no i szyby pękają, blachy się wginają.

Po sprawdzeniu czy nikomu nic się nie stało, kierowca staje przed trudnym wyborem. Mianowicie czy auto opłaca się w ogóle naprawiać.

Pamiętajmy, że wiele używanych samochód z zagranicy jest po podobnych wypadkach, a są one doprowadzane do stanu sprzed wypadku i sprzedawane na polskim rynku. Więc kupując używane auto z zagranicy mamy sporą szanse, że natrafimy na taki właśnie samochód. Rodzi się więc następujące pytanie: Ile kosztować może naprawa powypadkowa i kiedy warto ją rozważyć?

Szkoda całkowita, nie musie jeszcze nic znaczyć!

Powszechnie uważa się, że szkoda całkowita jest wynikiem ciężkiego wypadku i pojazd jest wyeliminowany z dalszej eksploatacji. Dla ubezpieczyciela oznacza ona, że koszt naprawy przewyższa 70 proc. wartości pojazdu sprzed dnia szkody. W rzeczywistości, zwłaszcza w przypadku starszych aut, do uzyskania szkody całkowitej wystarczyć może niewinna, parkingowa stłuczka. Przykładowo – konieczność wymiany reflektora i lakierowania trzech elementów (zderzak, błotnik, maska) może skutkować takim właśnie zakwalifikowaniem uszkodzeń.

W przypadku szkód całkowitych likwidowanych z OC sprawcy ubezpieczyciel wypłaci nam jedynie 70 proc. wartości pojazdu sprzed dnia szkody. Firma ubezpieczeniowa ma też obowiązek wskazania nam innego podmiotu, który odkupi od nas wrak pojazdu po wycenionej kwocie. Teoretycznie mamy więc możliwość odzyskania 100 proc. wartości auta sprzed szkody. Jednak nie jest tak do końca ponieważ oględzinach auta stosowane są różnego rodzaju korekty wartości (np. za pochodzenie pojazdu, przebieg czy wcześniejsze naprawy). Więc tak naprawdę rzadko kiedy zdarza się odzyskanie całkowitej kwoty pojazdu.

Kiedy opłaca się naprawa pojazdu?

W przypadku poważniejszych wypadków, gdy niezbędna była interwencja lawety, ocenę uszkodzeń – a co za tym idzie finansowego sensu naprawy – najlepiej powierzyć blacharzowi. Potrzeba do tego nie tylko specjalistycznej wiedzy, ale też sprzętu i doświadczenia. Przykładowo – urwane koła nie muszą wcale oznaczać “przekoszonej” karoserii – siłę uderzenia najczęściej przejmują na siebie ulegające deformacji elementy zawieszenia. Nawet w przypadku uszkodzeń struktury nośnej naprawa niekoniecznie musi być droga. Przywrócenie fabrycznych wymiarów nieznacznie przesuniętej podłużnicy to koszt około…150-200 zł! Tak uszkodzone auto może być tańsze w naprawie, od jeżdżącej “ulęgałki” wymagającej wymiany i lakierowania 5-6 elementów poszycia karoserii.

Z drugiej stronny trzeba pamiętać, że uszkodzenia widoczne gołym mogą być jedynie jednym z wielu problemów. Uderzenie odbić się może chociażby na kondycji katalizatora, poduszkach silnika i skrzyni biegów a nawet wieszakach wydechu. Sumaryczny kosztu usunięcia takich drobnych defektów może być ogromny.

Naprawę rozważyć powinni zwłaszcza właściciele starszych pojazdów, do których części – często w śmiesznych cenach – łatwo znaleźć w internecie. Samochód swoją budową przypomina wielkie trójwymiarowe puzzle, więc dysponując odpowiednią wiedzą i sprzętem przywrócenie go do pełnej sprawności nie musi być trudne. W jaki sposób zminimalizować można koszty naprawy?

Jak oszczędzić pieniądze?

Musimy wiedzieć, że koszty naprawy rozkładają się często w stosunku 20-30-50. Za swoją pracę najmniej zainkasuje blacharz. W przypadku popularnych pojazdów 30 proc. przeznaczonej na naprawy kwoty pochłoną części. Pozostałe 50 proc. – najprawdopodobniej – będziemy musieli wydać na usługi lakiernika.

Pamiętajmy jednak, że w przypadku popularnych aut mamy szerokie pole manewru, jeśli chodzi o dostęp do części blacharskich. Zamiast decydować się na lakierowanie błotników, drzwi czy maski warto poświęcić trochę czasu na poszukiwania używanych części. Lakierowanie jednego tylko elementu to wydatek między 300 a 500 zł. Często okazuje się jednak, że za połowę tej kwoty kupić można pochodzący z demontażu element w interesującym nas kolorze. By uniknąć pomyłek radzimy posiłkować się kodem lakieru z tabliczki znamionowej – niewykluczone, że przy odrobinie szczęścia, nie trzeba będzie nawet odwiedzać lakierni.

Źródło: motoryzacja.interia.pl

 
Rozkoduj VIN: