Pomyłka wideorejestratorów montowanych w policyjnych radiowozach może wynieść nawet kilkadziesiąt kilometrów na godzinę – donosi tvn24.pl
Na pewno słyszeliście o sprawie Krzysztofa Hołowczyca. Według najnowszych ustaleń rajdowiec miał jechać krajową siódemką sporo wolniej, niż twierdzą policjanci: 161 kilometrów na godzinę, a nie 204, jak wskazywał policyjny wideorejestrator. Zarzuty odpiera jednak inspektor Mariusz Sokołowski z Komendy Głównej Policji.
My nie mamy prawa podważać w jakikolwiek sposób urządzeń, które są używane i w Polsce i na świecie. I są to urządzenia bardzo dokładne.
Co ważne wideorejestrator bez radaru (dokładnie taki sam, który nagrywał polskiego rajdowca), nie mierzy prędkości samochodu za którym jedzie, ale prędkość radiowozu. Aby wynik był właściwy, policjant musi jechać za wybranym kierowcą tak szybko, jak on.
W praktyce wygląda to następująco: przy zachowaniu odległości do 50 metrów między autami pomiar jest prawidłowy. Jednak przy odległości 300 metrów między samochodami różnica prędkości samochodu i odczytu z wideorejestratora wyniosła aż 28 kilometrów na godzinę! Zwiększając odległość różnice dochodzą aż do kilkudziesięciu km/h!
W przypadku wątpliwości sprawę zawszę można skierować do sądu, szczególnie, że po ostatnim podwyższeniu kar to może być walka nie tylko o wysokość mandatu, ale też zachowanie prawa jazdy.
Źródło: tvn24.pl
Rozkoduj VIN: