Rynek wtórny w Polsce od lat pęka w szwach od ofert lśniących aut, które rzekomo były użytkowane przez zagranicznych właścicieli tylko podczas weekendowych wycieczek. Niestety zdarza się, że pod „wyjątkową okazją” (i warstwą wosku) kryje się smutna prawda o poważnych kolizjach i niefachowych naprawach blacharskich. Zakup samochodu używanego to zawsze pewne ryzyko, dlatego warto uzbroić się w wiedzę, która pozwoli oddzielić ziarno od plew i uniknąć finansowej katastrofy. Zamiast wierzyć sprzedawcy na słowo, lepiej zaufać twardym danym zapisanym w unikalnym kodzie każdego pojazdu.

VIN – ciąg znaków, który może zdradzić mroczną przeszłość

Numer VIN, składający się z 17 znaków, to swoiste DNA każdego samochodu, w którym zakodowano znacznie więcej informacji niż tylko rok produkcji czy miejsce montażu. W profesjonalnych raportach generowanych na podstawie tego identyfikatora często widnieją wpisy o szkodach całkowitych, wystrzelonych poduszkach powietrznych czy nawet archiwalne zdjęcia z aukcji ubezpieczeniowych. Analiza tych informacji po numerze VIN pozwala błyskawicznie zweryfikować, czy wymarzony model nie jest w rzeczywistości jeżdżącym wrakiem poskładanym z kilku innych egzemplarzy. Dostęp do centralnych baz danych sprawia, że ukrycie poważnego wypadku staje się dla nieuczciwych handlarzy coraz trudniejszym zadaniem, a to działa na korzyść świadomych nabywców. Warto pamiętać, że brak wpisów nie daje stuprocentowej pewności, ale ich obecność jest sygnałem alarmowym, którego pod żadnym pozorem nie wolno ignorować podczas pierwszych oględzin.

Gdzie szukać prawdy o historii samochodu – raporty i bazy danych

Wielu kierowców zastanawia się, jak sprawdzić historię pojazdu bez konieczności angażowania drogich rzeczoznawców czy wizyty w autoryzowanym serwisie na samym początku poszukiwań. Istnieje wiele platform, które pobierają dane z zagranicznych rejestrów i udostępniają je zainteresowanym za niewielką opłatą albo wręcz bezpłatnie, jak w przypadku rządowej usługi Historia Pojazdu. Jeśli auto pochodzi z USA lub Kanady, systemy te są niezwykle precyzyjne i potrafią pokazać nawet dokładną kwotę wypłaconego odszkodowania po kolizji, co daje obraz skali zniszczeń. Europejskie bazy bywają mniej szczelne, wciąż jednak stanowią nieocenione źródło wiedzy o przebiegu, liczbie właścicieli oraz ewentualnym przeznaczeniu auta jako taksówki czy pojazdu służbowego. Każda niezgodność w dokumentacji powinna wzbudzić naszą czujność, ponieważ oszuści bardzo często fałszują książki serwisowe, by uwiarygodnić cofnięty licznik lub ukryć wypadkową przeszłość.

Dlaczego warto zbadać historię pojazdu przed podpisaniem umowy?

Jazda samochodem, który przeszedł poważne naprawy konstrukcyjne wykonane niezgodnie ze sztuką, stanowi bezpośrednie zagrożenie dla zdrowia i życia wszystkich pasażerów. Naruszona strefa zgniotu czy brakujące kurtyny powietrzne to defekty, których zazwyczaj nie widać gołym okiem, a które wychodzą na jaw w najgorszym możliwym momencie na drodze. Co więcej, posiadanie auta z niejasną przeszłością i ukrytymi wadami może generować problemy, gdy przyjdzie nam wykupić obowiązkowe ubezpieczenie OC lub dobrowolne polisy chroniące nasze mienie przed kradzieżą. Nie dajmy się zatem zwieść niskiej cenie czy pięknemu lakierowi, bo bezpieczeństwo na drodze jest wartością nadrzędną, której nie da się przeliczyć na żadne pieniądze.

Artykuł sponsorowany